Z okazji świąt Bożego Narodzenia pragnę
złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia: aby w wigilijny wieczór mogliście cieszyć się wesołą, rodzinną atmosferą i dużą ilością prezentów, aby w nowym roku dopisywało Wam zdrowie i szczęście oraz aby Wasza wena robiła sobie jak najmniej wolnego ;)
złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia: aby w wigilijny wieczór mogliście cieszyć się wesołą, rodzinną atmosferą i dużą ilością prezentów, aby w nowym roku dopisywało Wam zdrowie i szczęście oraz aby Wasza wena robiła sobie jak najmniej wolnego ;)
Rozdział ze specjalną dedykacją dla Jenny Chase, również blogerki, która jako pierwsza zmotywowała mnie komentarzem :*
Rozdział krótki, lecz mam nadzieję że Wam się spodoba! :)
.................................................................................................................................. Dwie wrogie sobie armie stały naprzeciw siebie, na kamienistym odludziu, mierząc się wzrokiem. Ciszę przerywała jedynie doniosła, sporna wymiana zdań dwóch przywódców, stojących nie opodal siebie.
Jeden z nich był majestatycznym oraz wyniosłym i poważnym mężczyzną, w bliżej nieokreślonym wieku. Otaczała go aura mądrości, mocy i piękna. Odziany był w długie szaty barwy rubinu oraz lazury. Jego skronie zdobiła drogocenna korona królewska, wysadzana szafirami, szmaragdami, rubinami i brylantami. Długie, srebrzyste włosy opadały na szerokie ramiona, a oczy barwy złota wpatrywały się w przeciwnika z pozoru spokojnie.
Drugi, pomimo zwykłego, ciemnego ubrania budził strach i niepokój. Wojownicza postawa nadawała mu wyglądu drapieżnego zwierzęcia, szykującego się do ataku. Jego twarz pokrywały liczne blizny, co jeszcze bardziej potęgowało to odczucie. Długie, ciemne włosy, czarne niczym węgiel oczy oraz ostre rysy twarzy czyniły jego wizerunek mrocznym i niepokojącym. Sprawiał wrażenie osoby niebezpiecznej, bezwzględnej i niezastraszonej. Jego kpiący i lekceważący uśmiech przeobrażał się w wyraz narastającej wściekłości, z każdym kolejnym słowem rywala.
Podwładni obydwu dowódców w napięciu oczekiwali dalszego rozwoju wydarzeń.
-Myślisz, ze twoja marna, wilkołacka banda, może pokonać Wiecznych?-spytał kpiąco srebrzystowłosy.
-Wiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania, Amenominakanushi. Już nie jesteśmy waszymi psami na posyłki, lecz ludem potężnym i bezlitosnym, który odważnie stawi wam czoła. Owszem, myślę, że możemy was pokonać-odpowiedział, lekko wyprowadzony z równowagi kpinami króla, niepokojący wódz.
-Mylisz się, ordynarny, psowaty głupcze!-syknął, także rozzłoszczony, pierwszy władca, którego oczy przybrały barwę głębokiej czerwieni.
-Na nich!-krzyknęli jednocześnie.
Armie natarły na siebie. Zewsząd rozległy się przerażające krzyki mordowanych oraz polała się szkarłatna i srebrzysta krew.
******************************
Od przyjazdu do Nory, domu Weasleyów, na początku lipca, miewała dziwne sny. Opowiadały one o koronacji króla w pałacu, o kryształowych ścianach, narodzinach bliźniąt, o oczach barwy złota i srebra, w tej samej twierdzy, przechadzce władcy, po nadzwyczajnym grodzie, zamieszkiwanym przez istoty podobne do ludzi, lecz wręcz emanujące majestatem, mądrością i pięknem, oraz o ich przerażającej, krwawej bitwie z wilkołakami.
Nie była to zwyczajna bitwa. walczący nie używali oręża, lecz posługiwali się swoją nadprzyrodzoną mocą oraz, w przypadku wilkołaków, ostrymi niczym brzytwa pazurami. Obydwie rasy poruszały się z nadludzką szybkością i zwinnością, a tajemnicze stworzenia, także z gracją i dostojeństwem.
Czym zatem są te ezoteryczne byty? Tego Hermiona jeszcze nie wiedziała, lecz przeczuwała, że nie może zignorować tych niecodziennych snów, składających się na historie tajemnego ludu. Postanowiła pomyśleć o tym później.
Zerknęła na śpiącą obok Ginny, z którą dzieliła dawny pokój bliźniaków Weasley. Ucieszyła się, że jej przyjaciółka śpi kamiennym snem, ponieważ nie chciała, zwłaszcza 1 września, o 3 nad ranem, zamartwiać rudowłosej swoimi problemami. Opatuliła się szczelniej ciepłą kołdrą, po czym powoli odpłynęła w krainy Morfeusza.
*****************************
Był pewny, ze drugimi były wilkołaki, które ewidentnie za nimi nie przepadały. W końcu, gdyby było inaczej, nie toczyliby tak zaciętej walki.
Te nadzwyczajne stworzenia posiadały niezwykłe moce, były nadludzko silne i szybkie oraz przypominały z wyglądu piękne, srebrzystowłose, rozjuszone anioły bez skrzydeł. Teodorowi zdawało się, że ich przywódca, rzekomy Amenominakanushi, pojawiał się w jego poprzednich snach. Podczas swojej koronacji, narodzin cudownych bliźniąt oraz przechadzce króla po niezwykłym grodzie.
Były to dziwne sny, przypominające wizje. Młodzieniec nikomu o nich nie mówił, w obawie, że zostanie wyśmiany za opowiadanie tak nieprawdopodobnych historii.
Zdecydował zastanowić się nad tym snem podczas podróży pociągiem do Hogwartu, po czym, z powodu bardzo późnej pory, zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz